poniedziałek, 10 czerwca 2013

Lifestyle: it's a beautiful day!

Jak to mówią 'po każdej burzy przychodzi słońce', tak i ja powracam po rocznej (sic!) przerwie na blogową arenę.
Metaforycznie rzecz traktując, ostatni rok był pełen huśtawek, które tak mnie męczyły, że należało kilka spraw domknąć i ponownie przejąć kontrolę nad swoim życiem. Teraz jest już na tyle stabilnie, że pełna wewnętrznej równowagi mogę się zaangażować w nowe (lub stare :D) sprawy.

Ostatnio pogoda w Krakowie była okropna, deszcz nie ustępował przez prawie dwa tygodnie. Otarliśmy się o powódź, ale na szczęście skończyło się jedynie na zalanych ścieżkach na Bulwarach.

Kiedy w weekend zrobiło się naprawdę ciepło i słonecznie, stwierdziłam, że muszę korzystać, póki jest ładnie i część weekendu spędziłam nad Wisłą.


Zawsze wybieram stronę Wisły, po której nie krążą hordy turystów.

 Ostatnio uzależniłam się od Bastille. Ku irytacji moich współlokatorek, słucham ich w kółko na zmianę z Imagine Dragons i nowym albumem Dawida Podsiadło. Uwielbiam!


W niedzielę, z zamiarem opalenia mojego bladego lica, znalazłam miejsce troszkę mniej uczęszczane niż okolice Wawelu.





Na koniec przykład małej rzeczy, która tak bardzo cieszy :)

W tym momencie za oknem szaleje nawałnica, ale te zdjęcia pełne słońca dodają mi otuchy.
Mam nadzieję, że Wasz weekend minął równie słonecznie i ciepło.

Ja wrócę wkrótce, a tymczasem życzę dużo energii na cały tydzień.

I byle do weekendu! ;)
Kia xx