czwartek, 7 lipca 2016

Życie w Irlandii: szpitalne jedzenie

Hej Kochane!

Dziś chciałam Wam pokazać na jakie posiłki możecie liczyć przebywając w irlandzkim szpitalu. Komuś może się wydawać, że temat jest banalny, ale według mnie różnica między tym, co widzi się w Polsce a tutaj jest uderzająca i warto ten temat poruszyć.

Firma zajmująca się cateringiem codziennie po śniadaniu przedstawiała każdemu menu i sami wybieraliście opcje poszczególnych dań na ten dzień (oraz na śniadanie następnego dnia). Zawsze było conajmniej 2-3 opcje.

DZIEŃ PIERWSZY:

7:00 śniadanie


  • sok pomarańczowy, herbata, płatki z mlekiem (kilka rodzajów do wyboru) oraz tosty z dżemem;

12:00 lunch 


  • zupa brokułowa;



  • zapiekanka warzywna (do wyboru też opcja mięsna/bezmięsna), puree ziemniaczane, zielony groszek, a na deser owoc, herbata;

17:00 kolacja


  • burger wołowy, łódeczki ziemniaczane, sałatka, placek z jabłkami, herbata;

DZIEŃ DRUGI

7:00 śniadanie


  • jajka w koszulkach i pieczony pomidor, tosty z dżemem, pod tostami płatki śniadaniowe, cząstki grejpfruta, sok pomarańczowy, herbata
Tak wyglądał standardowy zestaw (wybór spośród jajek na twardo, w koszulkach, sadzonych) lecz ja rzadko się na nie kusiłam, ponieważ nie lubię rano dużo jeść (zazwyczaj wybierałam tak, jak w dzień pierwszy);

12:00 lunch



  • zupa krem z warzyw;



  • kurczak pieczony, nadzienie, ziemniaki pieczone, gotowana marchewka, herbata;
Na deser był kawałek Pavlovej z owocami i bitą śmietaną, ale nie zmieścił się na zdjęciu ;)

17:00 kolacja



  • sałata z szynką i warzywami, sałatka Coleslaw, kawałek zapiekanki z warzywami, pieczywo, herbata;

Między posiłkami roznoszono kawę/herbatę, różne rodzaje herbatników oraz jogurty. 

Wiem, że jakość zdjęć jest kiepska ale moje łóżko znajdowało się w kącie sali z dala od okien, a przy słabym świetle mój aparat nie współpracuje.

Na koniec jeszcze chciałam Wam pokazać deser z ostatniego dnia pobytu, a mianowicie ciasto z musem jabłkowym i bitą śmietaną. Do dziś mi się marzy :)



Jak widzicie, można inaczej niż z przysłowiową kromką chleba i kawałkiem pasztetówki. Ja jestem naprawdę wybredna i nie zdarzało się, żebym była tam głodna.

Czy Wy macie jakieś doświadczenia związane ze szpitalem i ich jedzeniem? Jak to wspominacie?

Pozdrawiam gorąco,
Klaudia xxx