wtorek, 16 września 2014

Denko: wiosna/lato 2014

Hej Kochani!

Na przełomie wiosny i lata, przed wielką przeprowadzką, moje życie wypełniały egzaminy i puste opakowania po kosmetykach. Chciałam zużyć wszystkiego jak najwięcej, żeby łatwiej było przewieźć mój dobytek do rodzinnego domu.
Wynikiem tego jest to denko, do napisania którego nie mogłam się zebrać, bo wiedziałam, że będzie DŁUGO.
Nie są to oczywiście wszystkie rzeczy, bo musiałabym pisać przez 3 dni :)
To do boju!


PIELĘGNACJA TWARZY


St. Ives peeling morelowy - mój ulubiony, najlepszy, dla mnie nie za mocny, ale na pewno nie sprawdzi się do wrażliwej skóry.

Simple tonik kojący - nie mogłam go zmęczyć, pachniał chemicznie i zostawiał lepką warstwę na skórze. Ja podziękuję!

Uriage woda termalna - od tamtej pory zużyłam dwie kolejne duże butelki (puszki?), sprawdza się idealnie, koi, nawilża. Stosuję codziennie. 



Biochemia Urody serum z wit.C - dla mnie pudło, lepkie i nieprzyjemne w aplikacji (nie chciałam dodawać alkoholu). Za dużo zachodu z mieszaniem i przelewaniem z dużego pojemniczka do małego z pipetą. Efektów też nie zauważyłam.

Ecospa - ta firma podbiła moje serce. Działa na zasadzie podobnej do BU, ale proces mieszania i łączenia składników jest zdecydowanie mniej skomplikowany. Zakupiłam u nich kilka produktów i w promocji do zakupów gratisem był wtedy peeling do twarzy z kwasami. TA MIESZANKA ZMIENIŁA MÓJ POGLĄD NA PIELĘGNACJĘ. Przekonała mnie do kwasów, uporządkowała stan mojej skóry i dzięki temu od tej pory jest o niebo lepiej. Ja na jesienne miesiące na pewno zamówię z Polski kolejną porcję ich specyfików, Wam też serdecznie polecam, bo ceny są przyjemne. O czym mówię? Kilk


Ziaja kuracja z wit.C - wiosną walczyłam z plamami po trądziku i to był pierwszy specyfik, który zakupiłam. Efekty były minimalne, ale stosowało się go bardzo przyjemnie. Cena ok 20zł, więc zdecydowanie wybrałabym zamiast tego peeling z kwasami z Ecospa.

Dermedic serum nawadniające - bardzo, bardzo przyjemny produkt. Ratował w chłodne miesiące moją skórę i eliminował suche skórki. Ma lekką konsystencję, więc nadaje się również pod makijaż. Na pewno nie poradzi sobie ze skrajnie przesuszoną skórą, chyba, że jako środek pomocniczy :)

Corine de Farme krem rozświetlający - mój ukochany krem do twarzy, zaraziłam miłością do niego pół swojej rodziny i znajomych. Nie rozpisuję się więcej, recenzję znajdziecie tu.

MAKIJAŻ


Revlon Colorstay podkład 150 buff - jakoś po pewnym czasie zawsze ponownie u mnie ląduje. Moja skóra musi się do niego przyzwyczaić, ale jak już tak się stanie to naprawdę fajnie się sprawdza. Minusem oczywiście jest brak pompki i zapach farby...

 Rimmel podkład Lasting Finish - lubię go, ale trochę się świeci i lepi, KONIECZNIE trzeba go przypudrować. Ma fajne krycie i dobry kolor dla mnie, podkłady Rimmela, nawet te najjaśniejsze, mają zazwyczaj żółte tony (dzięki za to!).

Maybelline podkład Affinitone 24h - nie, nie i nie. ZAWSZE jestem rozczarowana podkładami z Maybelline, bo te jasne są beżowe i po kilku godzinach noszenia różowe tony są jeszcze bardziej widoczne. Dlatego ja się chyba szybko na podkłady tej firmy nie skuszę.


 Cover Girl tusz Lashblast Fusion - zgadzam się z tym, że działanie mają takie same jak sobowtóry z Max Factor. Niezależnie, są to jedne z moich ulubionych drogeryjnych tuszy.

Yves Rocher tusz Sexy Pulp - świetnie się sprawdził, zdjęcia można znaleźć tu. Jeśli tylko go znajdę kiedyś na promocji to kupię ponownie.

L'biotica serum do rzęs - działa, tylko trzeba pamiętać o nim i być systematycznym. Ja niestety mam wrodzoną sklerozę, więc nie było spektakularnych efektów.

Catrice rozświetlacz na linię wodną - średniaczek, czasami wyglądał na zważony, nie trzymał się zbyt długo. Niestety bardzo szybko wysechł i połamał się na kawałeczki.

Catrice żel do brwi - mój hit, z którym się nie rozstanę. Tani i działa idealnie. Kolor się sprawdza, nie muszę na co dzień dodatkowo wypełniać brwi cieniem.


Carmex pomadka ochronna o zapachu granatu - chyba moja ulubiona wersja zapachowa, zakupiona w Stanach. Carmex jest jedynym sposobem na moje spierzchnięte zimą usta, nic innego tak dobrze się u mnie nie sprawdza.

Max Factor flamaster do ust - chyba jedna z pierwszych farbek do ust, boję się pomyśleć ile ją miałam. Bardzo lubiana, kolor bordowy idealny na jesień/zimę. Ale chyba nie wrócę, za dużo jest produktów tego typu do wypróbowania :)

Alterra pomadka rumiankowa - miała być do rzęs, ale się nie udało (czyt. skleroza). Do ust była ok, ale nie tak dobra jak Carmex.
 

 Paese puder ryżowy - moja miłość. Właśnie mi się skończył i dopiero za 2 tygodnie go odzyskam kiedy polecę do Polski. Super matuje, nie waży się, ma aksamitne wykończenie. Bardzo wydajny i ma dobry skład, bez talku i innych niespodzianek. NIE ZAPYCHA.
Gdy skończył mi się chciałam znaleźć coś na chwilowe zastępstwo tu, w Dublinie. Niestety, pudrów bardziej naturalnych nie byłam w stanie namierzyć. Kupiłam więc nowość od Maybelline, puder Matte Maker, mając na względzie, że byłam zadowolona z Dream Matte Powder zanim go wycofali. NIE POPEŁNIAJCIE tego błędu. Po dosłownie kilku dniach tak zapchał mi pory, że wyglądałam jakbym wróciła do swoich nastoletnich lat. Naiwna ja, gdy sprawdziłam skład to na drugim miejscu miał parafinę. Oddałam go koleżance (na jej własną odpowiedzialność), chociaż szczerze miałam ochotę wrzucić go do kosza. Zastąpiłam go Stay Matt z Rimmela i jestem zadowolona, chociaż Paese nie pobija.

 
Barry M lakiery do paznokci mint/blueberry icecream/raspberry - po 4 latach przyszła na nie pora. Świetna jakość w stosunku do ceny, czerwony zawsze miałam na paznokciach u stóp. Teraz chcę przetestować formuły żelowe z tej samej firmy.

Eveline żel do usuwania skórek - jak wyżej, za tą cenę nie można chcieć nic więcej. Na pewno kupię ponownie.

PIELĘGNACJA WŁOSÓW


Alterra maska do włosów granat i aloes - jest ok, ale nie rozumiem szału. Dla mnie jest to bardziej odżywka, nie ma aż tak mocnego działania. Jednak chwalę za skład i zapach, pewnie jeszcze do mnie trafi przy promocji.

Kallos maska latte - świetna, tania i teraz już można ją wszędzie (prawie ;)) dostać. A ten zapach...

Aussie 3minutowa maska-cud - jakoś się nie polubiliśmy. Ma ładny zapach, ale średnie działanie. I opakowanie bez zamknięcia.


 Batiste suchy szampon - klasyk, który mnie już nie opuści.

Gliss Kur ekspresowa odżywka w płynie - czy odżywia to nie wiem, ale pomaga rozczesywać i wygładzać włosy. Przywiozę ze sobą z Polski :)

Marion jedwab do włosów - teraz mam ten z Green Pharmacy i lepiej mi się sprawdza. Także żegnaj, Marion!

Jantar wcierka do włosów - wiem, że zawsze mi pomoże, przeszłam już bodajże dwie kuracje. Tania i jest rozwiązaniem na wypadające włosy, dokładnie tego mi teraz potrzeba.

PIELĘGNACJA CIAŁA


 Dove żel pod prysznic figa i kwiat pomarańczy - bardzo lubię żele Dove, bo nie wysuszają skóry i nie muszę po nich używać balsamów. Zapach, jak wszystkie inne, delikatny, ale dla mnie to plus.

Gillette pianka do golenia - niby zbędny kosmetyk a ułatwia życie. Zaskakująco, był też wydajny.

Facelle żel do higieny intymnej - używałam i zgodnie z przeznaczeniem, i do mycia włosów, i do mycia pędzli. Uwielbiam takie uniwersalne produkty i na pewno do niego wrócę.





Fuss Wohl krem do stóp z łojem jelenia - również moje odkrycie, już wykończyłam kolejne opakowanie i zdecydowanie skuszę się na niego ponownie.

Nivea antyperspirant pearl&beauty - to już mój stały punkt programu, wcześniej czy później zawsze do niego wracam. Uwielbiam ten zapach i świetnie się u mnie sprawdza, nigdy mnie nie zawiódł.

Garnier regenerujący krem do rąk - jest to kolejny produkt, który wiem, że zawsze pomoże. Mróz bardzo przesusza mi ręce i zimy nie przeżyłabym bez tego kremu. Teraz, gdy przez pracę moje ręce również zaczęły być w tragicznym stanie (aż do tego stopnia, że skóra zaczęła pękać) kupiłam go i po problemie.

Ufff, czuję się jakbym miała dostać zadyszki. Mam nadzieję, że mój wywód Wam pomoże, może coś zaciekawi... ;-)

Ja uciekam spać, ale wracam szybciej niż ostatnio, z bardzo, BARDZO fajnymi nowościami.

Dobranoc,
Kia xxx

4 komentarze:

  1. peeling z St Ives używałam kiedyś i był moim hitem! Nie wiem czemu o nim zapomniałam;p Lakier z Barry M mint ma cudowny kolor!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a można go jeszcze dostać w Polsce? bo w Rossmannach go już nie ma od kilku lat...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. była duża satysfakcja przy wyrzucaniu do śmieci :)

      Usuń